II runda Indain Wells i szansa na polepszenie swojego dorobku punktowego przez Isnera. Przeciwnik nie jest wymagający tym bardziej, jeśli przyjrzymy się jego ostatnim występom. Melzer w ostatnich trzech turniejach nie przebrnął nawet przez kwalifikacje. Tym razem udała mu się ta sztuka, a nawet zdołał pokonać w I rundzie Novikova po dwóch odsłonach. Teraz rywal z najwyższej półki jeśli chodzi o hard i powinno skończyć się porażką.

Isner także nie imponuje formą w ostatnich tygodniach, jednak u siebie gra zawsze na pełnych obrotach. Amerykanin podczas Davis Cup przegrał z Wardem co zaskoczyło i z Murrayem co akurat było do przewidzenia. Wcześniej w Delray Beach porażka z Matosevicem, ogromna wpadka ale w Memphis także nie było lepiej, gdzie przegrał ze swoim rodakiem Querrey’m. Jak widać „Big John” także ma wiele do udowodnienia, a tym razem przeciwnik nie jest „tytanem harda”.

Wszyscy wiedzą jak świetnym serwisem dysponuje Isner. Praktycznie nikomu nie trzeba przedstawiać jego sylwetki, wystarczy wspomnieć o atomowym podaniu i kończącym forehandzie. W zasadzie to wstarcza, by reprezentant USA wygrywał swoje mecze. Szybko kończy wymiany, dużo ryzykuje i w większości wychodzi na tym dobrze. Z Melzerem nie gra mu się dobrze, co wskazuje choćby H2H, w którym przegrywa 1-3, ale wreszcie musi przyjść ta chwila przełamania. Austriak jak już wspomniałem nie jest w najwyższej dyspozycji, więc lepszej okazji mieć nie będzie. Moim zdaniem spotkanie powinno zakończyć się w dwóch setach.

Mój typ: John Isner wygra po kursie 1.36