Na pierwszy rzut oka zwycięzca powinien być tylko jeden, utytułowany Djokovic. Jak wspomniałem w poprzedniej analizie dotyczącej Isnera, na „swojej” ziemi gra zdecydowanie lepiej. W poprzednim sezonie pokonał Novaka w Cincinnati, dwa lata temu zwyciężył właśnie na Indian Wells w trzech setach. Ja wybrałem dzisiaj bardziej bezpieczną wersję jaką jest over gemowy. Linia 22.5 jest jak na moje niska, sądzę, że pojedynek może zakończyć się dwoma tie-breakami.
Wczoraj John pokonał Gulbisa właśnie dzięki cierpliwości w ostatnich gemach poszczególnych setów. Stracił swoje jedno podanie, zagrał wtedy bardzo słabo. Drugi serwis, proste błędy i przełamanie. Na szczęście był to tylko wypadek przy pracy, przez resztę rywalizacji grał bardzo pewnie i awansował do półfinału. Djokovic szybko rozprawił się z Benneteau, świetna gra przy pierwszym podaniu (93%), dobry serwis.
Moim zdaniem jeżeli „Big John” będzie serwował na swoim poziomie będzie bardzo trudno o przełamanie. Nole gra tutaj nierówno, długi pojedynek z Gonzalezem, pierwszy set z Cilicem to była porażka w jego wykonaniu (przegrana 1:6). Amerykanin miał małe zawahanie w meczu z Verdasco, ale mimo to dał tylko jednego break pointa. Ogólnie w całym turnieju został przełamany tylko dwukrotnie (Verdasco i Gulbis). Serb trzykrotnie (2x Cilic i raz Gonzalez), to nie świadczy oczywiście o tym, że Novak to przegra. Sądzę, że tym razem w USA przełamie się i wygra w ATP Tourze. Uczynił to w Davis Cup, pokonując Isnera po trzech setach. Wszystko wskazuje na to, że możemy liczyć na trzy sety. Można także spróbować lekko w stronę Isnera, kurs jest za wysoki, a niespodzianka może się zdarzyć.