Amerykanin po przeciętnym US Open, wygranym meczu w Davis Cup przyjechał do Pekinu, gdzie broni punktów z ćwierćfinału. Pierwszą rundę przebrnął bez problemów pokonując Giraldo. Jak zwykle bardzo dobry serwis i co mnie dziwi w miare regularna gra w wykonaniu Isnera. Wysoka skuteczność, jednak martwią break pointy. Reprezentant USA dał ich aż 5, lecz rywal nie zdołał z nich skorzystać. Wiadomo, że największym atutem Johna jest podanie i forehand. W poprzednich meczach nie zawodził, a na US Open przegrał po zaciętym meczu z Kolbą. Na hardzie czuje się najlepiej i ma znaczną przewagę w tym aspekcie nad dzisiejszym rywalem.
Robredo na Wielkim Szlemie dotarł do IV rundy, później świetny występ w Shenzhen, gdzie przegrał dopiero w finale z Murray’em. W meczu pierwszej rundy China Open z Seppim nie zachwycił i to daje dużo do myślenia. Hiszpan może być przemęczony ostatnim tygodniem, a do tego warto dodać, że przeciwko silnie serwującym zawodnikom grać nie potrafi. Jego domeną jest clay i długie wymiany, na które w meczu z Isnerem będzie liczył. Moim zdaniem raczej się przeliczy, bo wiadomo, że Amerykanin dąży do jak najszybszego zakończenia wymiany.
Warto przywołać również statystykę H2H, która przemawia za „Big Johnem” (2-1). Ostatni raz spotkali się na tegorocznym French Open, gdzie zaskakująco wygrał zawodnik Stanów Zjednoczonych. Myślę, że także dzisiaj jest faworytem i kurs 1.44 wcale nie jest taki zły.
Mój typ: John Isner wygra po kursie 1.44