Kamil Majchrzak bez wątpienia jest wygranym ostatnich tygodni – reprezentant Polski nie tylko wrócił do dobrej formy i osiągnął kilka dobrych rezultatów, ale wykonał najważniejsze zadanie – obronił praktycznie wszystkie punkty za zeszłoroczny finał w Taszkiencie (tym razem także doszedł do finału, ale w tym roku turniej miał niższą rangę), dzięki czemu na dobrą sprawę utrzymał obecną pozycję w rankingu ATP i nie wypadł do trzeciej setki, co mogłoby się wiązać z brakiem przepustki do eliminacji wielkoszlemowego Australian Open. Teraz reprezentant Polski poszerza horyzonty i rywalizuje w Stanach Zjednoczonych. W Las Vegas zmagania rozpoczął bardzo dobrze, a jego obecna dyspozycja pozwala mu na zanotowanie kolejnego dobrego rezultatu.
Marcelo Arevalo to zawodnik, który największe sukcesy osiągał bardzo późno, bo w wieku około 27/28 lat, co jak na poziom ATP Challenger Tour jest rzadko spotykane. Ten sezon w jego wykonaniu jest jednak fatalny i wprost można powiedzieć, że reprezentant Salwadoru stał się zakładnikiem swojego sukcesu. Arevalo świetnie zaczął radzić sobie w grze podwójnej, wszedł do TOP 100 rankingu ATP, a co najważniejsze i zawsze trudne – zdołał się w nim utrzymać. Ucierpiały na tym jednak jego wyniki w singlu, co widać gołym okiem. 28-latek pod koniec tego sezonu ma do obrony jeszcze sporo punktów – nie zdziwię się, jeśli w ramach niepowodzenia po prostu zrezygnuje ze startów w grze pojedynczej.
Wprawdzie obaj zawodnicy są praktycznie sąsiadami w rankingu ATP, to jednak nie dziwi fakt, iż Majchrzak jest tak zdecydowanie faworyzowany. Arevalo jest cieniem gracza, który zaskakiwał kilkanaście miesięcy temu i w takiej dyspozycji nie powinien być groźnym rywalem dla naszego rodaka.
Majchrzak @ 1.33