W tej rywalizacji nie może być innej zwyciężczyni niż Flipkens. Reprezentantka Belgii jest w o wiele lepszej formie. Półfinał w Auckland, ćwierćfinał w Hobart. Po drugiej stronie siatki Robson. Rozegrany jeden mecz i krecz (Hobart) w rywalizacji z Wickmayer. Już to powinno dać wiele do myślenia, dyspozycja to klucz do zwycięstwa. Umiejętnościowo nie różnią się znacznie. Laura w poprzednim sezonie pokazała się dobrze szczególnie na Wimbledonie i US Open. Australian Open również może uznać za udany (III runda). Kirsten rok 2013 zaczęła jeszcze lepiej. Auckland (ćwierćfinał), Hobart (półfinał), AO (IV runda). Później również było dobrze, ćwierćfinał w Miami, s-Hertogenbosch (finał), Wimbledon (półfinał). Druga część sezonu pewnie by chciała zapomnieć, nie było żadnych dobrych wyników.

Obie grają dobrze z głębi kortu, preferują uderzenia forehandem. Flipkens moim zdaniem jest lepiej wyszkolona technicznie i na pewno bardziej doświadczona. Robson ma dopiero 19 lat i kariera dopiero jest przed nią. Belgijka już dołączyła do światowego topu, aktualnie zajmuje 19 miejsce w rankingu WTA. Pokonała w poprzednim sezonie dwukrotnie Kvitovą na różnych nawierzchniach, więc już to znaczy wiele. Brytyjka również wygrała z Czeszką, a do tego może jeszcze dołożyć zwycięstwo z Radwańską oraz Kirilenko. Warte uwagi jest także to, że Robson jak wspomniałem kreczowała w Hobart. Może to mieć wpływ na grę, jeżeli kontuzja do końca nie została wyleczona.

Nie chciałbym więcej rozpisywać się na temat tego spotkania, ponieważ uważam, że spotkanie zostanie szybko zakończone łatwą wygraną Flipkens. Przede wszystkim forma, do tego dochodzi doświadczenie i technika. Wszystkie argumenty przemawiają właśnie za nią, więc nie pozostaje nic innego jak wziąć prezent od bukmachera i pobrać kurs 1,40. Będzie to ich pierwsze oficjalne spotkanie na korcie między sobą.