Magdalena Fręch w ostatnich tygodniach raczej odpoczywała od zawodowych startów, bowiem poza tym, że pod koniec marca startowała w jednym z francuskich ITF-ów, to raczej skupiała się na treningach. Tymczasem, podczas gdy rozpoczął się już sezon gry na kortach ziemnych, które są jej ulubionymi, 20-latka wraca do regularnych startów. Fręch krok po kroku zbliża się do pierwszej setki rankingu WTA, a przyśpieszenie osiągnięcia tego celu jest możliwe za sprawą startów w turniejach rangi WTA.
Reprezentantka Polski w niedzielne popołudnie rozpocznie rywalizację o miejsce w głównej drabince turnieju WTA, który po raz pierwszy w historii odbędzie się w szwajcarskim Lugano. Na inaugurację na drodze Fręch stanie Amandine Hesse. Francuzkę można określić jako solidną zawodniczkę, która od kilku sezonów utrzymuje się w okolicy końca drugiej setki rankingu WTA. Nie jest ona w stanie przebić się do turniejów rangi WTA, a za to niezłe wyniki osiąga w zawodach pod egidą ITF.
Mając na względzie tegoroczne wyniki Fręch, to można wywnioskować, że w ostatnim czasie zdecydowanie zwiększyła się jej regularność. Jest to bardzo ważne na tym poziomie, bowiem w kobiecym tenisie niekoniecznie umiejętności przesądzają o końcowym rezultacie. Uważam, że Fręch nie powinna mieć problemów z potwierdzeniem swojej wyższości nad Hesse.
Fręch @ 1.39