Magdalena Fręch w swoim drugim w karierze starcie w eliminacjach do wielkoszlemowego turnieju ma szansę na ich przebrnięcie. To co się udało w Australian Open, może się powtórzyć w Roland Garros. Reprezentantka Polski świetnie radzi sobie w Paryżu, gdzie do finałowej rundy doszła bez straty seta. Regularność, regularność i jeszcze raz regularność – to jej najważniejsza, a zarazem najcenniejsza cecha. Nie zawsze funkcjonująca dobrze, ale bez wątpienia kluczowa. Kluczowy będzie także piątkowy mecz, który w przypadku zwycięstwa może ją zdecydowanie zbliżyć do awansu do pierwszej setki rankingu WTA, co jak wiemy jest jej celem.

Piątkową oponentką naszej rodaczki będzie Rebecca Sramkova, aktualnie 346. zawodniczka rankingu WTA. Nie można jej w żadnym stopniu lekceważyć, bowiem rankingu w nijaki sposób oddaje to, na jakim etapie znajduje się ta tenisistka. Chociażby jej tegoroczne wyniki pokazują, że reprezentantka Słowacji posiada ogromny potencjał. 21-latka z powodu kontuzji opuściła większą część ubiegłego sezonu, przez co aktualnie buduje swój ranking praktycznie od zera. W 2017 roku może się pochwalić triumfem w dwóch tureckich turniejach rangi ITF, a także pewnym przebrnięciem dwóch rund eliminacji do paryskich zmagań. Trzeba jednak wprost przyznać, że rywalki, które stanęły na jej drodze, nie prezentowały zbyt wysokiego poziomu i dopiero to Fręch tak naprawdę przetestuje jej tenis.

Bukmacherzy stosunkowo ostrożnie podchodzą do tego meczu, ale osobiście uważam, że nawet dobre wyniki Sramkovej w ITF-ach i wygranie dwóch rund z niezłymi zawodniczkami, nie powoduje, że Fręch nie jest faworytką. Polka jest w dobrej formie, wie jak przechodzić eliminacje do imprezy wielkoszlemowej i uważam, że to będzie kluczowe.

Fręch @ 1.7