Stan Wawrinka w tym sezonie zapewne marzył o powtórzeniu rezultatu z 2014 roku, kiedy to w Melbourne sięgnął po triumf, który był jego pierwszym tytułem wielkoszlemowym. W tegorocznej edycji Australian Open na jego drodze stanął Roger Federer, który okazał się nie do przejścia.
Młodszy z reprezentantów Szwajcarii w czwartek grał falami, ale ostatecznie kilkadziesiąt minut dobrej gry nie wystarczyło do wywalczenia przepustki do finału. Wawrinka jest jednak zadowolony z całokształtu występu w Melbourne. – Jestem z siebie dumny, z tego jak dzisiaj walczyłem, ale także z gry na przełomie całego turnieju. Myślę, że wyciągnę z tego występu dużo pozytywów – powiedział popularny „Stan”.
– Mogę też z czystym sumieniem powiedzieć, ze na korcie próbowałem wszystkiego. Przegrywałem 0-2 w setach, zmieniłem tempo gry, stałem się agresywny. Pod koniec miałem wojnę z Federerem, który jest niezwykłym wojownikiem, potrafi grać pięciosetówki. Zawsze jest przykro, kiedy przegrywa się taki mecz.