Magda Linette we wtorek rozpoczęła rywalizację w wielkoszlemowym Wimbledonie. Na jej nieszczęście, inauguracja okazała się również zakończeniem, bowiem nasza rodaczka w pierwszej rundzie przegrała z Bethanie Mattek-Sands.
Reprezentantka Polski przyznała, iż w dobrej grze przeszkadzały jej demony przeszłości, a dokładniej kontuzja kostki, której nabawiła się kilka lat temu. – Lubię trawę, ale trawa mnie nie lubi. Nie potrafię zapomnieć, że kiedyś miałam zerwane więzadła w prawej kostce – zaczęła poznanianka.
– Gram dobrze, jeśli jestem w stanie normalnie poruszać się po korcie. Na trawie, niestety, nie mam takiej pewności. A jak na tę nawierzchnię, to była bardzo trudna rywalka. Pierwszy set przyszedł mi chyba za łatwo. W drugim Bethanie zaczęła serwować dużo lepiej i od razu chodziła do przodu. A ja grałam za wolno. Musiałabym bardziej ryzykować, a to nie mój styl – podsumowała nasza rodaczka, która pozostaje w Londynie, gdyż rywalizuje jeszcze w turnieju gry podwójnej.