Reprezentacja Francji po porażce Lucasa Pouille znalazła się pod ścianą. W razie potencjalnej przegranej Jo-Wilfrieda Tsonga ich sytuacja byłaby fatalna. Doświadczony zawodnik jednak stanął na wysokości zadania i pokonał Steve Darcisa. Dzięki temu w finale Pucharu Davisa mamy remis 1-1.
Wyłącznie początek tego spotkania był wyrównany i niżej notowany Belg był w stanie rywalizować ze swoim rywalem jak równy z równym. Następnie Tsonga złapał wiatr w żagle i w ósmym gemie uzyskał premierowe przełamanie, które zarazem dało mu triumf w partii otwarcia.
Dwa kolejne sety były spektaklem jednego aktora – reprezentant Francji już na samym początku potrafił wygrać podanie. Następnie obraz gry nie ulegał zmianie, a inicjatywa leżała po stronie Tsongi.
To spowodowało, że mecz zakończył się trzysetowym zwycięstwem Tsongi 6:3, 6:2, 6:1. Spotkanie to trwało jedną godzinę oraz 48 minut. Dzięki wygranej reprezentacja Francji wyrównała wynik. W sobotę do rywalizacji przystąpią debliści, dzięki którym jedna z drużyn wyjdzie na prowadzenie przed decydującymi meczami.