Taro Daniel to 22-letni reprezentant Japonii, który jednak większość swego życia spędził poza granicami tego kraju. Daniel urodził się w Nowym Jorku, a od kilku lat trenuje w akademii tenisowej w Barcelonie. Japończyk w 2015 roku po raz pierwszy w karierze zajął miejsce w Top100 rankingu ATP i awansował na najwyższą pozycję w karierze – 93. miejsce.
Japończyk podkreśla jednak, że wejście do pierwszej setki nie było dla niego najważniejsze, a jego celem była główna drabinka Australian Open. – Dzięki wygraniu ostatniego turnieju w sezonie załapałem się do turnieju głównego w Melbourne. Cieszę się, że udało mu się wejść do Top100, ale to nie zmieniło mojego życia. Cieszę się z tego, iż ciąglę pnę się w górę – rozpoczął 22-latek.
Daniel został również zapytany, czy kiedykolwiek otrzymał propozycję ustawienia meczu tenisowego. – Na szczęście nie, ale ciężko jest położyć kres temu zjawisku. Myślę, że nie można winić tylko tenisistów, którzy wpadają w pułapkę, szczególnie w Futuresach, gdzie zawodnicy tracą dużo pieniędzy. Muszą znaleźć jakiś sposób, aby zarobić, nawet jeśli nie jest właściwy – ocenił 93. zawodnik świata.
Japończyk sądzi także, że bez wsparcia od sponsorów trudno jest radzić sobie tenisiście. – Bez pomocy jest to praktycznie nie możliwe. Tracisz dużo pieniędzy, a przecież musisz podróżować po całym świecie. W piłce nożnej jest inaczej, bo to drużyna płaci za wszystko – podsumował Daniel.