Kolejny sukces Shuai Zhang

133. w rankingu WTA Shuai Zhang, która przed rozpoczęciem występu podczas tegorocznego Australian Open poniosła 14. porażek z rzędu w turniejach wielkoszlemowych. W Melbourne musiała przebijać się przez kwalifikacje, udało jej się to, a następnie pokonała Simonę Halep, Alize Cornet i Varvarę Lepchenko. Dziś Chinka zmierzyła się z rozstawioną z numerem 15 Madison Keys.

Niektórzy mogli się spodziewać, że to Amerykanka zostanie tą zawodniczką, która zatrzyma dobrą passę 27-letniej kwalifikantki. Mimo, że Chinka jest mniej utytułowana od swojej rywalki po raz kolejny nie przeszkodziło jej to w nawiązaniu wyrównanej walki. Shuai Zhang nie miała swoim koncie żadnego asa, ale też ani jednego podwójnego błędu serwisowego. Mogła się za to pochwalić trafnością pierwszego podania, która wynosiła u niej 73%. Mimo, że 133. rakieta świata wygrywała bezpośrednio mniej piłek od swojej przeciwniczki, to popełniała zdecydowanie mniej błędów i zdobyła łącznie więcej punktów.

Pierwszy set przebiegł pomyślnie dla pomgromczyni Any Ivanovic, jednak po triumfie w pierwszej partii, Madison Keys zaczęła zmagać się z kontuzją uda. Niepełna dyspozycja amerykańskiej dyspozycji nie pozwoliła jej na grę na najwyższym poziomie.

Pomimo tego spotkanie dalej było zacięte, a obie zawodniczki nie dawały za wygraną i walczyły o miejsce w ćwierćfinale Australian Open. Jednak po prawie dwóch godzinach na korcie to chińska tenisistka wykorzystała drugą piłkę meczową i wygrała pojedynek 3/6, 6/3, 6/3. Tym samym Madison Keys nie zdołała obronić punktów za zeszłoroczny występ, kiedy doszła do półfinału i przegrała dopiero z Sereną Williams.

Następną rywalką Shuai Zhang będzie 47. w światowym rankingu Johanna Konta, która także po raz pierwszy w swojej karierze osiągnęła 1/4 finału turnieju wielkoszlemowego. Panie zmierzą się na korcie po raz trzeci, na razie obie mają na koncie po jednym wygranym meczu. Ich ostatni pojedynek odbył się w 2013 roku, w chińskim mieście Kanton, gdzie reprezentantka gospodarcy wygrała 7/5, 6/3.