Del Potro rywalizował ze złamanym palcem

W ostatnim czasie wiele mówi się o reformach związanych ze skróceniem długości meczów, reformacją zasad. Rozmawiano także o sformatowaniu rozgrywek Pucharu Davisa – o finale na neutralnym terenie, czy krótszych meczach. Finał Pucharu Davisa 2016 roku chyba był najlepszym potwierdzeniem tego, że wszystko powinno zostać tak, jak jest.

Rywalizacja pomiędzy Chorwacją a Argentyną była dramatyczna, trzymała w napięciu do samego końca. Na trybunach Arena Zagrzeb zgromadziła się rzesza kibiców z obu krajów, która stworzyła niezwykłą, niezapomnianą atmosferę.

Koniec końców, z pierwszego triumfu w historii, mogli się cieszyć Argentyńczycy. Ogromną zasługę miał Juan Martin del Potro, który wygrał dwa mecze w grze podwójnej, a także ten kluczowy, w którym przegrywał 0-2 w setach z Marinem Ciliciem.

– Ten mecz był w rękach Marina Cilicia. Głównie z tego powodu, że ja nie byłem w stanie mu zaszkodzić swoim backhandem. W trzecim secie dużo się zmieniło, on zaczął się czyć zmęczony, co ewidentnie było widać. Wprowadziłem do swojej gry różnorodność i grałem lepiej. Czułem niesamowite wsparcie kibiców, pomogło mi to i stałem się zrelaksowany. Emocjonalnie był to jeden z najważniejszych meczów w mojej karierze – przyznał del Potro, który wypowiedział się także na temat wspierającego go, byłego piłkarza, Diego Maradony. – On po meczu dostał moją rakietę i zapytał, dlaczego już nie będę grał w tym roku.

– CIeszę się, że wygrałem niezwykle ważny mecz dla mojego zespołu. Byłem ciągle pozytywnie nastawiony i po przegraniu dwóch setów nie opuściłem głowy w dół – kontynuował reprezentant Argentyny.

Tenisista pochodzący z Tandil jest znany z tego, iż zawsze daje z siebie wszystko na korcie. Potwierdził to w niedzielę, kiedy to kończył mecz ze złamanym palcem w lewej ręce. – Złamałem go w piątym secie, w sytuacji, gdy chciałem złapać lecącą piłkę. To jednak nie ma żadnego znaczenia, liczyła się tylko i wyłącznie wygrana. To jest Davis Cup – podsumował bohater Argentyny.