Marin Cilic pierwszej części tego sezonu bez wątpienia nie może zaliczyć do udanych – reprezentant Chorwacji przez dłuższy czas miał problem z wygraniem więcej niż dwóch meczów w jednym turnieju, a udało mu się to dopiero w Acapulco, gdzie doszedł do półfinału. Tenisista pochodzący z Medjugorie na pierwszy tegoroczny finał musiał czekać aż do turnieju ATP w Istambule. Cilic w tureckich zawodach poszedł o krok dalej i sięgnął po końcowe zwycięstwo.
Aktualnie ósmy tenisista świata w niedzielnym finale stanął przed trudnym zadaniem, bowiem jego rywalem był zawodnik rozstawiony z numerem jeden – Milos Raonic. W premierowej odsłonie żaden z tenisistów nie zdołał przełamać podania swojego rywala, co spowodowało, iż o zwycięstwie w niej zadecydował tie-break. W nim od początku do ofensywy przeszedł Cilic, który nie wypuścił prowadzenia z rąk i wyszedł na prowadzenie w setach.
Wygranie seta przez Cilicia ewidentnie dodało mu wiatru w żagle – na efekty nie trzeba było długo czekać. Triumfator US Open z 2014 roku w czwartym gemie drugiej partii przełamał Raonicia i był to kluczowy moment tego meczu – reprezentant Kanady nie zdołał już odwrócić losów tego pojedynku.
Cilic pokonał Raonicia 7:6(3), 6:3 dzięki czemu sięgnął po pierwszy tytuł w sezonie, a zarazem 17. turniejowe zwycięstwo w karierze.