Sam Querrey opowiedział swoją historię

Sam Querrey opowiedział swoją historię

Wywiad z Amerykaninem ukazał się w magazynie Sports Illustrated.


Sam Querrey będzie musiał zapłacić 100 000 $ kary grzywny za sytuację, do której doszło w minionym roku w Sankt Petersburgu. Półfinalista Wimbledonu 2017 poleciał do Rosji z żoną i dzieckiem, a na miejscu okazało się, że mieli oni pozytywny wynik testu na COVID-19.

Amerykanin nie zastosował się do zaleceń tamtejszych władz i udał się prywatnym samolotem do Londynu, żeby poddać się tam izolacji. Teraz postanowił opowiedzieć tę historię dziennikarzowi czasopisma sportowego Sports Illustrated:

„Odkąd tenis powrócił przed US Open, na każdym turnieju była jedna lub dwie osoby, które były zarażone COVID-19. Były one po prostu poddawane kwarantannie w hotelu turniejowym na 10-14 dni, niezależnie od lokalnych przepisów. Przyjechałem do Petersburga w środę wieczorem. W czwartek rano wstaliśmy i poszliśmy zrobić testy na COVID-19 w hotelu. Test był negatywny i powiedziano nam: „Wróćcie za cztery dni na kolejny test”.”

Później 33-latek otrzymał telefon i został poproszony o powtórzenie badania:

„Czy Ty i twoja żona możecie zejść na dół i zrobić kolejny test, żeby się upewnić, że jesteście pozytywni?”

Okazało się, że Sam i jego rodzina zostali zarażeni koronawirusem:

„Wyniki testów były pozytywne. Pozostańcie proszę w pokoju. Ktoś was będzie dalej informował. Wiem, że istnieje ryzyko i takie są zasady i my nie mieliśmy z tym problemu. Przyszedł przedstawiciel ATP. „Musiałem upewnić się, pozostaliście w pokoju, załatwię obsługę pokojową. Potrzebujecie czegokolwiek?” Zostaliśmy poddani kwarantannie na dwa dni, otrzymaliśmy obsługę pokojową. Przynoszą nam jedzenie na wynos i prześcieradła na zewnątrz pod drzwi. Pomyślałem, „poddamy się kwarantannie na dwa tygodnie, jesteśmy w hotelu turniejowym, wszystko jest w porządku”.”

Niestety sprawy zaczęły przybierać zły obrót:

„Nie możecie dłużej zostać w hotelu. Do waszego pokoju przyjdzie dwóch lekarzy, jeden dla ciebie i twojej żony, a drugi to będzie pediatra dla twojego dziecka. Ustalą czy macie objawy, czy nie. Jeśli tak, to wszyscy pójdziecie do szpitala na minimum dwa tygodnie. Rozmawiałem przez głośnik i moja żona zaczęła panikować. Oczywiście nie zgadzałem się z tym, bo w hotelu turniejowym czuliśmy się bezpiecznie. Pomyślałem: „Co teraz? Przyjdzie dwóch przypadkowych lekarzy? Kim oni są? Nie mam pojęcia kim są, z jakiego szpitala, ani co się dzieje.” Nie potrafiłem uzyskać żadnych odpowiedzi.

Poza tym, nasz syn miał wtedy siedem miesięcy, ząbkował i miał lekką gorączkę. Nie wiedziałem, czy lekarze nie stwierdzą, że gorączka jest objawem. Pomyślałem: „Zabiorą dziecko do innego szpitala niż my?” Nikt nie odpowiadał na te pytania. Nikt nas nie zapewnił, że będziemy razem. Więc, w tym momencie, poczułem się bardzo niekomfortowo. Nie wspominając o tym, że była już 22:00, więc powiedziałem do supervisora: „Nie wpuszczę lekarzy do mojego pokoju o 22:00 w niedzielę. Dziecko śpi. My też nie mamy żadnych objawów. Wszyscy mamy się dobrze.” Zadzwoniłem wtedy do mojego agenta, Johna Tobiasa. Skontaktowaliśmy się z ATP w nadziei na uzyskanie jakiejś odpowiedzi i pomoc. Powiedziałem: „Czujemy się bardzo bezbronni, to jest bardzo niekomfortowe. Jesteśmy w rękach rosyjskich lekarzy, którzy ustalą, czy jedziemy do szpitala w Rosji na dwa tygodnie, czy też nie.”

„Proszę się postarać, aby lekarze przyszli do nas następnego dnia rano, a nie w niedzielę wieczorem o 22:00. ATP w końcu się na to zgodziło, ale miałem niewiele czasu na podjęcie decyzji. Byłem tam z żoną i dzieckiem. Powiedziałem sobie: „Nie czuję się z tym komfortowo.”

Ostatecznie Querrey postanowił opuścić Rosję:

„Czy byłem w stanie złapać samolot w przeciągu około dziewięciu godzin z Petersburga do Londynu? Dano mi jeden. Wyszliśmy z hotelu wcześnie rano, żeby nas nie zobaczyli. Pojechaliśmy prosto na prywatny terminal w Petersburgu i polecieliśmy do Londynu. Podczas tej podróży nosiliśmy wraz z żoną maski N-95. Nigdy ich nie zdejmowaliśmy, nawet, żeby wziąć łyk wody bądź coś zjeść. Wylądowaliśmy i pojechaliśmy bezpośrednio do mieszkania, które wynająłem. Poddaliśmy się dwutygodniowej kwarantannie. Czułem, że jako ojciec i mąż, musiałem zrobić to, co uważałem za słuszne. Nie mogłem pozwolić, aby nasza rodzina trafiła do szpitala na minimum dwa tygodnie, tam gdzie wcześniej przebywaliśmy.

Kiedy wylądowałem, zrobiła się z tego historia. Byłem sfrustrowany. Nie odwróciłem się od lekarzy, którzy byli pod drzwiami, po prostu poprosiłem ich, żeby przyszli następnego dnia, a oni to zaakceptowali. Czytałem, że zaproponowano nam luksusowy apartament. Nigdy nie zaproponowano nam luksusowego mieszkania. Zaoferowano nam mieszkanie, ale nie powiedziano mi, gdzie ono jest, co będziemy jeść. Daliby nam to mieszkanie tylko wtedy, gdyby lekarze stwierdzili, że cała nasza trójka nie ma objawów. Moim zdaniem, nie naraziliśmy nikogo na niebezpieczeństwo. Zrobiliśmy wszystko, co byliśmy w stanie, aby zminimalizować kontakt z kimkolwiek, i szczerze mówiąc, myślę, że zrobiliśmy to dobrze.

Mam dobre stosunki z ATP. Nie winię ich. Próbowaliśmy prosić ich o pomoc, a oni powiedzieli: „To nie jest nasze miejsce, to nie jest w naszych rękach. To są władze lokalne, to zależy od nich.” Co tydzień mają do czynienia z różnymi organami służby zdrowia w różnych częściach świata. A potem, w sytuacji, gdy gracz zachoruje lub uzyska pozytywny wynik badań, wszystko trafia bezpośrednio do lokalnych służb zdrowia. Najlepszą opcją dla nas byłby pobyt w hotelu w Rosji, z kwarantanną od 10 do 14 dni, a następnie lot do domu. Cały czas chciałem tak postąpić. Ta opcja została mi odebrana. Więc musiałem zrobić to, co zrobiłem. Ani przez chwilę nie pomyślałem: „Mamy COVID, wynosimy się stąd”.”

W tygodniu sklasyfikowany na 56. lokacie w rankingu ATP Sam ma uzupełnić skład imprezy Delray Beach Open (ATP 250).

bonio 2021-01-06 17:24:23
TRANSMISJE